Tak sobie plotę sznurki, a oto efekty. Frywolitka igłowa, czółenkowa, może nawet cro-tat. Co do szydełka też mam plany i zastanawiają mnie druty. Pewnie okazjonalnie pojawią się krzyżyki i hardanger. Uwagi, rady, pomysły i wskazówki jak najbardziej mile widziane :)

środa, 29 sierpnia 2012

Nici, nitki, niteczki...

Jako się rzekło już we wprowadzającym poście, wydałam ci ja w zeszły czwartek niemałą kwotę na nici. Konkretnie na amerykańskie (tudzież brytyjskie... tak naprawdę oczywiście made in china) kordonki Lizbeth, włóczkę Catania Fine Color i czółenko Pony. Kordonki są grubości 10, cieniowane: numery 148 (biel-czerń aka Zebra), 108 (beż-ciemy róż aka Sherbert Delight), 138 (równe odcienie zielonego aka Leafy Greens) i 100 (pomarańcze-czerwienie, aka Falling Leaves). Catania jest chyba nr 01048 - beż-fiolet-brąz. Z niej właśnie jest ta rozetka (i kółka i łuczki są 3-3-3-3-3-3), na razie tylko ją rozdziewiczyłam (najtańsza była ^^" no i byłam ciekawa, czy się w ogóle nada). "Trochę" gruba, ale wydaje mi się, że na takie samodzielne elementy jest ok. Albo na jakiś większy obrus może...? Sprawdzę jeszcze jak będzie wyglądało na igle, chociaż obawiam się, że akurat tutaj będzie za gruba zdecydowanie. Głownie była sprzedawana do cro-tatu, a może i coś po prostu na szydełku z niej zrobię...? Jak już się nauczę. A czółenko pony (to to z wymienną szpulką) jest... dziwne. Choć raczej in plus dziwne. 



2 komentarze: