Zabrałam się za serwetkę, o której pisałam już w poście o planach. Robię to Muzą 20 ecru, cieniutka jest bardzo, a co za tym idzie efekt końcowy jest bardzo delikatny, raczej się nie nada do codziennego użytku, ale sądzę, że można nawet w ramkę oprawić na ciemnym tle. A taką do użytku zrobię z czegoś innego... albo biała Lizbeth (Muza 10 wydała mi się jakaś za lekko skręcona, ale może się mylę...), albo w ogóle coś grubszego, jak na przykład ta Catania, naprawdę ładne i sztywne by z niej wyszło. Oczywiście, to byłby nieco inny kaliber, nie byłoby tak, hm, delikatnie, no i wyszłoby duuże. Ale to też jest jakaś opcja.
Jeśli chodzi o samą pracę, to zrobiłam dwie rundki i zaczęłam trzecią. Na razie trudno nie było, może poza kwestią pikotków różnej długości. Widzę już za to, że ostatnie okrążenia będą upierdliwe jak cholera :P
Jakaś mało fotogeniczna... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz